Forum zwierzaki Strona Główna zwierzaki

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

wejdzcie bardzo ważne!!!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zwierzaki Strona Główna -> Chomiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kasia
Nowy



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:52, 17 Sty 2009    Temat postu: wejdzcie bardzo ważne!!!

że was w temacie tak nastraszyłam... chodzi o to że jeśli ktoś ma niepotrzebną klatkę bo np zdechł mu chomik albo jakieś akcesoria, kulę,transporterek czy coś to ja chciałabym to przyjąć bliższy kontakt przez ten email [link widoczny dla zalogowanych]
skoro nie służy to już naszym chomikom to niech służy innym a to wszystko dla dobra chomików...
Z góry dziękuję bo wiem ż napewno znajdzie się ktoś kto mnie wspomoże bo mój chomik za bardzo wygód nie ma...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
Junior



Dołączył: 16 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:56, 16 Sty 2018    Temat postu:

* * *





Dom czekal na nie, cichy i mroczny jak zwykle o tej porze nad ranem, kiedy zageszczaja sie sny, a wspomnienia sa bolesne jak nigdy. Una dygotala w ramionach matki. Carlie nie byla pewna, czy dziewczyna rozumie, ze tej nocy zabila czlowieka, i nie czula sie na silach, zeby o to teraz zapytac. Potrzebowala czasu, chociaz tej odrobiny, ktora dzielila je od switu. Moze w porannym swietle zdola jakos stawic temu wszystkiemu czolo. Ale nie teraz.-Una? - rozlegl sie na gorze niespokojny glos Rylana. - Gdzie jest Una?

-Tatusiu! - wykrzyknela Una i rzucila sie ku niemu z rozpacza, potykajac sie i obijajac o porecz, zupelnie jakby oslepla i nie widziala w tej chwili nic, procz ramion ojca, wyciagnietych ku niej na podescie pierwszego pietra.

Zawsze tak jest, pomyslala Carlie, i tak zapewne pozostanie. Kiedy nasze dzieci widza Rylana, biegna ku niemu, a ja zostaje sama u podnoza schodow.

Objela sie rekami, nagle bardzo przemarznieta i samotna, i osunela na najnizszy stopien. Tak bardzo pragnela go odzyskac, a w tej chwili, kiedy wreszcie sie jej udalo, nie czula, aby cokolwiek sie zmienilo.

-Co teraz? - zapytala ze znuzeniem.

Kobieta w turkusowej czapeczce, ktora stala dotad ukryta za slupem, podtrzymujacym schody, bezszelestnie wysunela sie z cienia.

-Dmuchnij - poprosila, a na jej twarzy rysowal sie najlzejszy z usmiechow.

Carlie zagryzla z irytacja usta: niedorzecznosc, powtarzana w nieskonczonosc, nie staje sie przez to bardziej rozsadna, a tej nocy zyczenia Lispeth, wlacznie ze stosem pogrzebowym z rzeczy Jacka, stanowczo przekroczyly miare rozsadku. Jednak jej wargi, jakby ozywione wlasnym zyciem, wygiely sie i wyszlo spoza nich lekkie tchnienie. Przymknela na moment oczy i mimowolnie rozluznila miesnie. Miala wrazenie, jak gdyby zdmuchiwala puch z dmuchawca.

Cos delikatnie musnelo jej policzek. Pocalunek byl tak lekki, ze prawie niewyczuwalny.

-Jack? - wyszeptala, rozpoznajac ten dotyk, niesmiala, pospieszna czulosc chlopca, ktory wstydzi sie juz bliskosci z matka, lecz potrzebuje jej rownie mocno jak wtedy, gdy przybiegal do niej z prosba, by pocalowala zranione kolano i zaspiewala kolysanke przed snem.

Jednak kiedy otworzyla oczy, nie dostrzegla go przy sobie, tylko sylwetka Lispeth, wciaz usmiechnietej i z tkliwoscia w oczach, bledla i rozwiewala sie jak klab mgly o poranku, az wreszcie rozsnula sie doszczetnie. Wydalo sie jej to dziwne i straszne, i pozbawione sensu jak wiele innych rzeczy tej nocy. Nie bala sie jednak. Przeciwnie, czula, ze w sposob, ktorego ona nigdy nie sprobuje wysledzic ani zrozumiec, kobieta z Zulaw podarowala jej to ostatnie spotkanie z synem, i byla jej za nie szczerze wdzieczna.

-Zaraz spakuje swoje rzeczy - odezwala sie cicho miss Postgate. - Nie bede tu dluzej potrzebna.

-Alez prosze zostac - zaprotestowala odruchowo Carlie.

-Polece kogos na moje miejsce - ciagnela pielegniarka, jakby nie doslyszala jej slow. - Lecz moja obecnosc tutaj... - zawahala sie. - Sadze, ze zgodzi sie pani ze mna, ze bylaby teraz zbyt krepujaca.

Carlie odwrocila wzrok. Nie przywykla, by sprawy stawiano tak bezposrednio, i nie spodziewala sie tego zwlaszcza po miss Postgate, ktora dotad stanowila wzor taktu i oglednosci. Pielegniarka miala jednak racje. Bez wzgledu na to, jak bardzo zapragna wymazac te noc z pamieci, iloma warstwami uprzejmych rozmow bez znaczenia ja pokryja, jak scisle beda sie trzymac towarzyskiego rytualu, ktory pozwala kazda rozpacz obrocic w wymiane zdawkowych, nic nieznaczacych formulek - ona pozostanie przy nich na dobre. Za kazdym razem, gdy ich spojrzenia sie przetna, beda sobie przypominaly znikniecie Rylana, spalarnie, smierc pszczelarczyka i wreszcie to, co musialy zrobic Unie. I wspomnienie o tej niedorzecznej, potwornej nocy bedzie w nich tkwilo jak drzazga, bedzie sie jatrzyc i rozrastac jak rak, az w koncu przesloni im cala reszte, zatruje kazdy dzien i odbierze nocny spokoj. Moze w samotnosci - choc teraz wydawalo sie jej to nader watpliwe - zdolaja jakos zapomniec. Wspolnie nie mialy szansy.

-Tak bedzie lepiej - powiedziala cicho, z poczuciem winy, ze tak latwo przyjmuje te ofiare. - Sprobuje to pani jakos wynagrodzic.

Miss Postgate polozyla jej lekko reke na ramieniu i cofnela ja zaraz tak szybko, jakby ten dotyk ja sparzyl. Nigdy dotad nie pozwolila sobie na podobna poufalosc.

-Nie trzeba - rzekla. - Ale dziekuje.

Z gory dobiegl je rozpaczliwy szloch Uny i jakies ciche, kojace slowa, wypowiadane przez jej ojca. Carlie byla jednak spokojna: Rylan zawsze potrafil usmierzyc dzieciece leki, wierzyla wiec, ze i tym razem sobie poradzi, przekona corke, ze cala ostatnia noc stanowila jedynie nocny majak, wytwor jej umyslu, pograzonego w rozpaczy na wiesc o smierci brata.

Nie przewidziala oczywiscie, ze tamtej nocy, kiedy utracila syna i odzyskala meza, podstepem wyrwawszy go spomiedzy cienia, postradala rowniez corke. Una, chociaz najmniej sposrod ich dzieci podatna na sztuke - takze te zakazana i tajemna - nie potrafila dluzej mieszkac w Siedmiu Wiazach. Znienawidzila rezydencje tak bardzo, ze tuz po wojnie skorzystala z pierwszej okazji i wyszla za maz za jednego z kolegow Jacka, ktory natychmiast wywiozl ja ze starej, dobrej Anglii. Carlie nie sadzila, zeby naprawde tesknila za rodzicami. Wlasciwie nie umiala jej za to winic.

Miss Postgate donosnie wyczyscila w swiezutka, kraciasta chustke, zagluszajac dalszy placz dziewczyny.

-Mysle jednak, ze omylila sie pani - oznajmila, spogladajac Carlie w twarz niezmaconymi szarymi oczami, ktore wygladaly jak wykute z dwoch brylek kamienia. - Omylila sie pani co do pana Rylana, poniewaz gdyby zawolala go pani wystarczajaco mocno i gdyby wystarczajaco mocno wierzyla pani, ze przybedzie, na pewno by pani usluchal. Takie jest moje zdanie - dodala, po czym zacisnela wargi na znak, ze jej opinia jest poparta kilkudziesiecioma latami fachowej praktyki w najdelikatniejszej dziedzinie ludzkiego nieszczescia, oddzielonej od zaswiatow jedynie wonia aloesu, szelestem wykrochmalonych przescieradel i chlodna powierzchnia tuby do inhalacji - i nie zamierza go zmienic.

I tak sie skonczyla historia Carlie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zwierzaki Strona Główna -> Chomiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin